Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

czwartek, 11 listopada 2010

(Nie) Wszystko mi wolno

Dziś Święto Niepodległości. Dzień, w którym wspominamy moment, gdy Polska odzyskała wolność. Ważne było to wydarzenie. Pragniemy być wolni, bo prawdziwa wolność jest darem od Boga dla nas. To czyni nas prawdziwymi ludźmi i wyróżnia spośród innych ziemskich stworzeń. Także "ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (Ga 5,1). Zatem wolność jest mocno związana z Bogiem i z naszym człowieczeństwem. Zatem wydarzenia sprzed 92 lat pomogły odzyskać to, co się nam należy.

Ale z tą wolnością jest różnie. W tym roku była beatyfikacja ks. Popiełuszki. Trochę wcześniej mieliśmy szansę zobaczyć film "Popiełuszko. Wolność jest w nas". Właśnie. Prawdziwa wolność, to ta wewnętrzna i nikt nam nie może jej odebrać, jeśli sami jej nie oddamy. Ponieważ wolność jest darem Boga, to dzięki łasce chrztu świętego jest ona strzeżona przez Stwórcę. Problem pojawia się, gdy człowiek sam odrzuca tę wolność. Jezus powiedział kiedyś ważne słowa: "Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu." (J 8,34). Zatem nie można być wolnym, gdy się popełnia grzech. To grzech, który oddala nas od Boga, bądź definitywnie zrywa z Nim więź (grzech ciężki), powoduje, że ograniczamy możliwość korzystania z Jego darów - także prawdziwej wolności.

Ktoś powie - "przecież jeśli jestem wolny, to mogę robić, co mi się chce". No właśnie niekoniecznie. Robienie co mi się chce, to niestety zezwierzęcenie. Przecież robienie co się chce, to robienie bez używania rozumu, bez refleksji. Prawdziwa wolność polega na świadomym wyborze. Robić, co się chce, to pozwolić, by zamiast rozumu wybory podejmowało nasze ciało, żądze, instynkt. A gdzie rozum i sumienie? Św. Paweł w cytowanym już tu przeze mnie liście do Galatów pisze: "powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału" (Ga 5,13). 

Oczywiście - ktoś mógłby z tym wszystkich próbować polemizować. Może problem polega jednak na tym, że już jest na tyle zniewolony przez grzech, że nie jest w stanie inaczej myśleć. A może to nie sam grzech zniewala, co zniewala nas osobowo ten, który często mocno przyczynia się do naszych grzechów. Zniewolenie, czy opętanie demoniczne jest jak najbardziej prawdzie i możliwe. I z całą świadomością mogę się pod tym podpisać. Wszak z takimi osobami nieraz mam do czynienia. Człowiek, który odrzuca moc Boga i żyje w notorycznym grzechu może zostać zniewolony. A jeszcze bardziej jest to możliwe, gdy świadomie  sięga po moc ponadludzką i nie Bożą. Znam ileś takich przypadków. I wierz mi, drogi czytelniku, że nie jest to fajna sprawa. Powiem szczerze, że już nieraz byłem przez osobę opętaną: pobity, pokopany, podrapany, pogryziony, opluty i zwyzywany. A, żeby jeszcze ktoś sobie nie pomyślał, że mowa jest o osobach chorych psychicznie, to także od takiej osoby usłyszałem kiedyś - przy innych ludziach - swoje grzechy z przeszłości. Choroba? Tak i to poważna, ale nie psychiczna, tylko duchowa. I taka osoba, która w swoim czasie czuła się bardzo wolna grzesząc, uświadamia sobie, jak fałszywa to była wolność i jak bardzo prowadzi do zniewolenia.  To Bóg daje wolność i tylko życie zgodnie z Jego przykazaniami i Jego prawdą pozwala w prawdziwej wolności żyć.

Zacząłem od Święta Niepodległości i do niego pod koniec wrócę. Polska w XVIII wieku straciła wolność, bo pewne Boże i dobre wartości zostały przesłonięte przez prywatne żądze ówczesnych Polaków - czy to pragnienie posiadania ponad stan, czy sprzedawania kraju przez zaspokajanie swoich żądz w objęciach królowej innego kraju, czy też walki, które zamiast łączyć, Polaków dzieliły. Ktoś mógłby w tym momencie zapytać: "A gdzie w tym wszystkim był i jest Bóg?" On cały czas był. Tyle tylko, że On szanuje naszą wolę. Jeśli człowiek wbrew nawoływaniu Boga idzie własną drogą, potrafi wiele stracić. Bóg dopuszcza takie sytuacje, aby uświadomić ludziom, jak bardzo jest On potrzebny. Zniewolenie będące konsekwencją trwania w grzechu, może być na tyle poważne i ciężkie, że nieraz trzeba długo z niego wychodzić, po drodze uświadamiając sobie, jak ważne są pewne wartości, z Bogiem na czele. I niech to święto (a także cały ten post) będzie dla każdego z nas momentem uświadomienia sobie, jak nie warto żyć w sprzeczności z tym, co Bóg mówi - czy to na gruncie całego narodu, czy własnego życia. Może to się źle skończyć. A powrót do prawdziwej wolności może być bardzo długi i strasznie trudny. 

Niech puentą tego będzie kolejny cytat św. Pawła: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę." (1Kor 6,12)

1 komentarz: