Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, by napisać pewną rzecz na tym blogu. Mam nadzieję, że jeszcze na ten temat nie pisałem :).
Kilka tygodni temu, gdy w niedzielnej Ewangelii padały pytania o to "za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego", pojawia się także tzw. obietnica prymatu św Piotra. Rozważając wtedy tę Ewangelię w sposób szczególny zatrzymałem się na słowach "bramy piekielne go nie przemogą". To oczywiście słowa o Kościele Chrystusowym. Niby nic nadzwyczajnego - wielokrotnie te zdanie słyszałem. Jednakże wtedy to uświadomiłem sobie, że Jezus nie obiecał nikomu osobiście, czy też innej grupie ludzi, że piekło go nie zniszczy. W tej chwili nawet sobie uświadamiam, że Jezus, przy pewnej okazji, mówił takie słowa: "niebo i ziemia przeminą...". Zatem odporność Kościoła na zniszczenie ze strony szatańskiej jest nie mniejsza niż trwałość całej ziemi, a nawet (przynajmniej w pewnym sensie) nieba.
Dlaczego istotne jest to spostrzeżenie? Ileś ludzi nie rozumie, że w walce duchowej - szczególnie w przypadku zniewolenia demonicznego lub opętania - istotną rolę pełni Kościół. Są osoby, które przez kilka lat nie chodzą do kościoła (a tym bardziej do spowiedzi), a nie widzą problemu szukania pomocy u egzorcysty.
Ileś innych osób po modlitwie o uwolnienie nie zamierza się mocniej angażować w życie Kościoła - w tym systematycznie korzystać z sakramentów, oraz wejść do jakiejś małej i żywej wspólnoty w Kościele. Wydaje się tym osobom, że ksiądz zrobił swoje, ileś to pomogło, a więcej nie potrzeba nic robić. Tylko "być dobrym człowiekiem". No i tu może pojawić się problem. A nawet często się pojawia. Jezus w jednym z fragmentów Ewangelii mówił o tym, że zły duch często wraca do człowieka, a nawet bierze siedem złośliwszych duchów niż on i stan człowieka staje się gorszy niż wcześniej.
Jak się zatem zabezpieczyć? Na pewno nawrócić się i przylgnąć do Boga. Ale czy to wystarczy? Tu właśnie istotna jest wcześniejsza refleksja. Jezus o żadnej osobie (nawet najświętszej, nawet o św. Piotrze) nie mówił, że bramy piekielne jej nie przemogą. Ale właśnie dotyczy to Kościoła. Jeśli człowiek chce się chronić przed atakiem szatana, to powinien to robić w Kościele. I to nie wystarczy tylko mówić o sobie, że jest się katolikiem. Ba... Nie wystarczy nawet chodzić co niedzielę do kościoła. Ważne, aby być mocno zaangażowanym w życie Kościoła - przyjmować sakramenty oraz wraz z innymi ludźmi zgromadzonymi w kościelnych wspólnotach - wzrastać w świętości i łasce Bożej. Pamiętajmy, że Jezus przez autora Apokalipsy mówił: "Obyś był zimny albo gorący". Ponieważ zazwyczaj osoba, która doświadczyła wyjścia ze zniewolenia wie, że lepiej nie być zimnym w sprawach Bożych, to ważne, aby powalczyła o gorącą relację z Bogiem. Tylko w ten sposób może czuć się względnie bezpieczna, wierząc, że Kościół jako wspólnota wesprze ją w walce z szatanem i nie pozwoli dać się zniszczyć.