Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

piątek, 24 czerwca 2011

Pustynia

Dzisiejszy patron, św. Jan Chrzciciel, większość życia spędził na pustyni. Tak swoją drogą, to jego główna działalność miała miejsce nad Jordanem w bezpośrednim sąsiedztwie pustyni. W sumie, to trudno stwierdzić, jak dużo jego życia było działalnością publiczną, a jak długo wcześniej przygotowywał się do tej działalności. Możliwe, że chrzcić i nawoływał do nawrócenia tylko kilka lat, a przygotowywał się około 30. Patrząc w ludzkich kategoriach mieszkanie na odludziu 30 lat, by przez 3 lata coś  publicznie robić, a ostatecznie zginąć śmiercią męczeńską, wydaje się mało sensowne i nieekonomiczne. Jednakże okazuje się, że dla Pana Boga wcale tak nie musi być. Wszak Jezus powiedział o dzisiejszym patronie, że pośród narodzonych z niewiasty nie ma większego niż on. 

Jak widać miano największego człowieka na ziemi może mieć ten, kto zdecydowaną większość życia przebył na pustyni, a zewnętrznie ujawnił się dopiero na kilka lat przed śmiercią.

Pustynia jest ważnym okresem w życiu człowieka zbliżającego się do Boga. Niemalże rok temu (bez jakichś 10 dni) usłyszałem proroctwo skierowane do mnie. Przekazano mi obraz pustyni a także strumienia wody i gołębicy na górze. Do tego były słowa:
"To czas pustyni. Będziesz sam. Ale jest źródło wody żywej. To jest moje Słowo Żywe. Sięgaj do niego zawsze w czasie pustyni". 
Podkreślone także zostało, że Słowo Boże, to Słowo Życia. 

Niewiele dni po tamtym proroctwie na kilka dni sam wyjechałem w góry. Poniekąd był to czas pustyni. Ale czułem wtedy, że niekoniecznie o to chodziło w proroctwie. Dziś czuję, że ta pustynia tak naprawdę, to zaczyna się teraz, chociaż od jakiegoś czasu już trwa. Ale ostatnio widzę, jak coraz bardziej zostaję sam. Jak pewne sprawy i kontakty, które były dla mnie jeszcze niedawno ważne, rozsypują się, bądź niszczą. Nie twierdzę, że bez mojej winy. Do tego gdzieś pojawiają się pytania o to, co Bóg ode mnie chce i dlaczego mnie w to wszystko wprowadza. I chociaż dookoła sporo ludzi, to gdzieś coraz bardziej czuję, że wchodzę w głąb pustyni, ale także coraz bardziej pragnę. Pragnę Źródła Życia, którym jest Jezus Chrystus. Być może przede mną najtrudniejsze momenty w mojej drodze. Może w słońcu i klimacie pustynnym musi się wypalić to wszystko, co jest niedobre. Może, jak stwierdziła pewna znajoma, za bardzo polegam na ludziach, a nie na Bogu i musi się to zmienić. Może w tym wszystkim wypełnia się modlitwa nieraz wyśpiewywana: "tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie, byś został tylko Ty, naprawdę Ty". 

Przeżywany przeze mnie okres nie jest prosty, ale wpatrując się w św. Jana Chrzciciela, a także i samego Chrystusa - wierzę, że to wszystko ma sens - niezależnie od tego, jak długi czas przede mną. Wierzę, że wyjdę z tego mocniejszy, a Duch Święty, przedstawiony w proroczej wizji jako gołębica, będzie mnie napełniał swoimi darami, by iść głosić Chrystusa innym i działać z Bożą mocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz