Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

środa, 17 listopada 2010

Chrzest za milion zł, czyli wizyta duszpasterska

Poczułem się ostatnio naciskany, aby coś jednak napisać na blogu. Wszak od kilku dni nic nowego się tu nie pojawiało. Częściowym wyjaśnieniem powodu braku wpisów, jest okres wizyty duszpasterskiej, który kilka dni temu rozpoczął się w naszej parafii. [...]*  Tak, tak... Wizyta duszpasterska, zwana "kolędą" zaczyna się u nas w parafii na 1,5 miesiąca przed pierwszym śpiewem kolęd. Ale - taki to urok dużych parafii, szczególnie budujących się. Czas kolędy, to trudny okres. Szczególnie w naszej parafii, gdy trwa kilka miesięcy i codziennie zaczyna się o godz. 19.00 (sic!). Przedwczoraj wróciłem do domu o 23.24. Ale to jednak wyjątek. Zazwyczaj jednak odwiedzamy mieszkania do ok. 22.00. To niewątpliwie przekłada się na spore zmęczenie, bo ilość innych obowiązków zasadniczo się nie zmniejsza. 

Okres kolędy, to jednak możliwość poznania nowych ludzi. I chociaż zazwyczaj nie ma czasu, aby sobie szczerze z nimi pogadać, to zdarzają się sytuacje, w których rozmowa jest interesująca. Dziś miałem taką niedługą, lecz intensywną. Młody ojciec pytał się, czy musi chrzcić swoje dziecko i czy nie lepiej nie narzucać siłą wiary dziecku i poczekać, aby w którymś momencie życia mogło podjąć samodzielnie decyzję. Pierwsze moje argumenty dotyczyły wiary. [...]. W rozmowie z moich ust padły słowa, dotyczące śmierci dzieci nieochrzczonych, które mniej więcej tak brzmiały: "W takiej sytuacji, boję się, że niekoniecznie największy problem musiałoby mieć dziecko, bo wierzę, że Bóg by sobie jakoś mógł poradzić i przyjąć je do nieba, nawet bez chrztu, ale pytanie, czy pan by sobie poradził przez całe życie z wyrzutami sumienia, że nie zatroszczył się o możliwość życia wiecznego dla dziecka". Powiem szczerze, że te rozumowanie już chyba temu panu coś dało do myślenia i powód do przytaknięcia.

Jednakże chyba najbardziej trafiły do tego człowieka argumenty finansowe. [...] Zapytałem go w ten mniej więcej sposób: "Gdyby pan miał założyć dziecku lokatę (czy ubezpieczenie) na życie, to czy lepiej to zrobić zaraz po urodzeniu, czy za kilkanaście lat, inwestując takie same pieniądze?". Przyznał mi rację, że dziecku lepiej założyć lokatę wcześniej (co ciekawe właśnie niedawno takową założył). Bo za kilkanaście lat kwota wyjściowa jest powiększona już o sporo odsetek naliczanych przez te lata. [...] Podobnie jest z chrztem. Człowiek wcześniej otwierając się na działanie Boga, ma szanse otrzymać od Boga więcej dobra, niż ten, który otworzy się późno. Oczywiście - warunkiem koniecznym jest to, aby dziecko wychowywało się w wierzącej i praktykującej rodzinie.

[...] Powyższy przykład doprowadził ponownie do tematu wiary. Wtedy pojawiła się kolejna moja refleksja: "Gdyby Pan wiedział, jak wygrać milion złotych, spróbował tego sposobu  i okazało by się, że zadziałał, zapewne chciałby pan ten sposób powtórzyć. Ale gdyby się okazało, że może to zrobić tylko w danym momencie i nie w swoim imieniu, ale nowonarodzonego syna, to pewno pan by też się nie zastanawiał, czy zadecydować za dziecko, czy czekać do jego dojrzałości". Rozmówca kolejny raz przytaknął. Na to pojawiło się moje wyjaśnienie: Człowiek, który ma wątpliwości, czy chrzcić dziecko, najwyraźniej nie wie, co temu dziecku daje. Gdyby wiedział, że Bóg i Jego łaska, to najlepsza rzeczywistość, którą można ofiarować dziecku, to nie miałby wątpliwości, czy chrzcić, czy nie. Chrzest i powiązana z nim łaska Boża są o wiele cenniejsze niż milion złotych. Tyle tylko, że tak mogą powiedzieć te osoby, które w Boga naprawdę wierzą. 

Pan na koniec rozmowy stwierdził, że chyba kiedyś przyjdzie ze mną pogadać o wierze. Cieszę się. Chwała Panu!

* kilka fragmentów posta wyrzuciłem, gdy zobaczyłem, jak dużo napisałem

5 komentarzy:

  1. Post wręcz idealny dla mnie. Szkoda że skrócony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i mogłem nie wyrzucać tych fragmentów. Ale pisząc około północy, będąc mocno zmęczonym, jednak zbytnio się rozpisałem. Wiem z własnego doświadczenia, że gdy mam na raz za dużo przeczytać, to mogę odłożyć w czasie takie czytanie, albo w ogóle zrezygnować. Krakowskim targiem zostało tyle, ile zostało. A te fragmenty (no może poza jednym) aż tak dużo nie wnosiły. A ten jeden był chyba zbytnio rozciągnięty. A nie miałem siły, aby to mocno przerabiać. Zostawiłem to, co uznałem za najtrafniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. puenta kapitalna :)

    mysha

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisze Ksiądz: "Podobnie jest z chrztem. Człowiek wcześniej otwierając się na działanie Boga, ma szanse otrzymać od Boga więcej dobra, niż ten, który otworzy się późno." Nie mogę się z tym zgodzić! Czy możemy ograniczać Boga? Myślę, że bez względu na to kiedy ktoś się nawróci itp. otrzyma od Boga wszystko to co On chce mu dać, w końcu jest to BÓG WSZECHMOGĄCY, nic nie może Go ograniczyć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto na początek zwrócić uwagę kwestię słowną. Napisałem, że "MA SZANSĘ". Z tego nie wynika, że na pewno otrzyma. Po drugie - weźmy jako przykład przypowieść o talentach. Jezus mówi w niej o pomnażaniu majątku. W wielu innych przypowieściach mówił o Królestwie, które wzrasta (np. o siewcy i odpowiednim plonie, o ziarnku gorczycy). Czyli rozrastanie się Królestwa Bożego i pomnażanie darów od Boga jest niemalże pewnikiem i obowiązkiem. A jeśli coś się rozrasta, to czym dłużej to się robi, tym (najczęściej) wzrost jest większy.
    I oczywiście nie musi to być zawsze, ale dając Bogu więcej czasu i szans na zadziałanie względem nas, jest sporo większa szansa, że to naprawdę zadziała.

    OdpowiedzUsuń