Ostatnio miałem różne wątpliwości dotyczącego tego, co Bóg chce ode mnie i ew. czy moje działanie ma jakiś sens. Powątpiewałem w moc mojej modlitwy - bo tak naprawdę to wielokrotnie trudno dostrzec namacalne owoce modlitwy. Ale czwartek i piątek powinien rozwiać moje wątpliwości. Co najmniej 3 sytuacje potwierdziły, że rzeczywiście modlitwa działa. Opiszę jedną z nich.
Wczoraj rozmawiałem z maturzystami o ich rozterkach. Narzekali na swoją wychowawczynię, a jednocześnie polonistkę. Wypominali jej negatywne nastawienie, notoryczne krytykowanie ich, brak dostrzegania ich starań itp. Próbuję im tłumaczyć, że pewno gdzieś ma jakieś problemy, może czegoś trudnego doświadczyła w życiu i to się odbija na nich. Oczywiście mówię, że to nie znaczy, że ją to usprawiedliwia. Próbuję w różny sposób tłumaczyć, jak do tego podejść. Ostatecznie dochodzę do pewnego pytania...
- "Może to uznacie za głupie, ale czy ktoś z Was się modli za Waszą wychowawczynię?"
Nie było pozytywnych odpowiedzi. Kilka osób pospuszczało głowy na znak wstydu, że nie pomyśleli o tym. Inne osoby zaczęły krytykować mój pomysł, próbując przekonać mnie, że to trzeba zrobić praktycznie, a nie modlić się, bo to nic nie da. I to raczej mówiły osoby, które twierdzą, że są na tyle wierzące, że o pewnych sprawach nie ma co mówić na religii, bo to zbyt trywialny temat. Nota bene według mnie tamten temat akurat jest jednym z istotniejszych, a że nie wszyscy lubią się zastanawiać nad tym, co im nie pasuje, to inna sprawa...
Po iluś minutach dyskusji, na koniec lekcji postanowiłem, że się pomodlimy także za tę Wychowawczynię i o poprawienie relacji między nią i uczniami. Poprowadziłem modlitwę. Później jeszcze wróciłem do niej sam, w ciągu dnia...
Wieczorem skontaktował się ze mną jeden z uczniów tej klasy. I mówi: "chciałem księdzu podziękować, bo lekcja polskiego była zupełnie inna niż wiele ostatnich. Zupełnie spokojnie i dało się nawet sensownie pogadać. Modlitwa pomogła".
Nie ukrywam, że ucieszyłem się. Dla mnie to też ważne potwierdzenie czegoś. Bóg czuwa i działa, a modlitwa ma wielką moc. Nie można o tym zapominać. W wielu przypadkach modlitwa jest sporo skuteczniejsza niż najwymyślniejsze nasze próby załatwienia czegoś. Warto Bogu zaufać i sprawę wpierw omodlić.
A mi pozostaje dziękować Bogu, bo z nadwyżką rozwiał moje wątpliwości co do tego, że moja modlitwa ma sens i niejednokrotnie da się dostrzec jej owoce.
Chwała Panu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz