Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

poniedziałek, 8 listopada 2010

Polityka a zgorszenie - czyli "oj, chyba podpadnę"

W tym blogu piszę o różnych rzeczach, które się dzieją, ale także o moich przemyśleniach. Dziś pewne przemyślenie na temat dzisiejszej Ewangelii. Czuję jednak, że mogę komuś podpaść.. Ale cóż... wszak św. Paweł pisał: "nastawaj w porę i nie w porę". 

Dziś w Ewangelii słyszymy: 
"Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych"  (Łk 17,1-3)

Według Jezusa zgorszenie jest jednym z najcięższych przewinień. Ale zgorszenie może być różnie rozumiane. Dziś jednak nasz Pan mówi o tych wszystkich, którzy są powodem grzechu. Można też to odnieść do tych, którzy przyzwalają na grzech, albo nie blokują możliwości grzechu - mając taką władzę. W dyskusji politycznej, która ostatnio się toczy, przewija się tematyka przyzwolenia na grzech. Jeśli polityk podpisuje się pod ustawą pozwalającą na grzech - staje się niejako powodem do grzechu tych, którzy według takiej ustawy postąpią źle. Tym bardziej, kiedy ten polityk się z tym afiszuje, nie widząc problemu. To jest grzech zgorszenia... I takiemu politykowi można by zawiesić kamień młyński na szyi.

Ale idąc dalej tym torem rozumowania - wyborca, który pozwala, aby polityk popełnił grzech zgorszenia (poprzez ustalenie złego prawa), też niejako staje się powodem grzechu. A w takiej sytuacji... przydałoby się zawiązać sobie kamień młyński na szyi... Może lepiej nie. I mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Ale nie możemy tego lekceważyć i spać spokojnie, gdybyśmy wiedzieli, że w jakiś sposób podpisujemy się pod ustawą pozwalającą na grzech.

Wiem, że to, co piszę, może się wielu osobom nie spodobać. Ale co ja poradzę, że do takich wniosków doszedłem? Prawda w oczy kole i trudno się takie rzeczy czyta? Szkoda... Mogę co najwyżej zaprosić do dyskusji...

2 komentarze:

  1. Tylko jak można mieć pewność, ze ten, którego wybieramy będzie zawsze podpisywał się pod ustawami zgodnymi z Ewangelią? Jak, w naszym systemie wyborczym mieć wpływ na to kogo dana partia umieszcza na określonym stanowisku? Trudne to wszystko, co jednak nie zwalnia nas do głosowania w zgodzie z sumieniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszłości oczywiście nie znamy. Ale możemy zobaczyć całe otoczenie rzeczywistości. Przeszłość, środowisko i partia desygnująca oraz jawne deklaracje - to są sprawy, których nie możemy zlekceważyć. A myślę, że w tym wszystkim ważna jest także (a może i przede wszystkim) PRAWDA. Nieuczciwy człowiek nie może być Bożym człowiekiem. Bo tylko przez Prawdę (którą jest Chrystus) można przyjść do Ojca (por. J 14,6).

    OdpowiedzUsuń