Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

niedziela, 7 listopada 2010

Nie da się? Ależ skąd...

Wczoraj okazało się, że jutro wieczorem muszę wyjechać w bardzo ważnej sprawie. Termin nie bardzo ode mnie zależał.

Szkopuł polegał jednak na tym, że w poniedziałek wieczorem zazwyczaj odprawiam Mszę św. Jednakże, aby załatwić wspomnianą sprawę muszę wcześniej wyjechać. Stwierdziłem... no.. może uda się załatwić. Wszak to kwestia porozmawiania z jednym księdzem. Okazało się, że nie tylko ten ksiądz nie może, ale potrzeba wsparcia jeszcze jednego księdza, bo przyjęto więcej intencji do odprawienia. Myślę sobie - "kiepsko" - ale w sercu taka myśl: "Przecież chyba Bóg chce, abym tam pojechał. A jeśli nie pojadę, to i tak coś dobrego z tego wyjdzie". Spróbowałem zwerbować innego księdza, by on może mnie zastąpił. On - czego w sumie się spodziewałem - też nie może. W poniedziałek wraca późnym wieczorem po zajęciach na studiach doktoranckich. Coraz mniej szans na rozwiązanie problemów. Bóg jednak czuwa. Proboszcz, który jutro ma dzień wolny zgodził się zostać na wieczór, a jedną intencję udało się przełożyć na poranną Mszę...

I tak oto, mimo podejrzeń, że nie ma szans na załatwienie tej ważnej sprawy, będzie to jednak możliwe. Bóg tak to wszystko poustawiał, że nie tylko zrobię to, co chyba jest ważne (nie tylko dla mnie), ale jeszcze raz przypomniał: "nie martw się, zaufaj mi... Ja Jestem i czuwam". 

Oj tak!

2 komentarze:

  1. ksiądz już w Niebie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie... Niestety... Ale warto wiedzieć dokąd dążymy :D Byle tylko nie sprowadzić życia do bujania z głową w chmurach.

    OdpowiedzUsuń