Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Homilia z Pasterki 2003 - obszerne fragmenty

Przeżywamy dzisiaj wielką uroczystość – prawie największą w ciągu całego roku. Boże Narodzenie – święta, na które ludzie czekają niemalże cały rok. […]

Można byłoby sobie jednak zadać pytanie: Co takiego szczególnego jest w tym święcie? Oczywiście większość powiedziałaby, że Bóg się rodzi, że są to święta rodzinne, że prezenty, opłatek, choinka, żłóbek. I niewątpliwie są to dobre odpowiedzi, bo rzeczywiście tak jest. Jednak gdyby chcieć bardziej się zagłębić w te odpowiedzi doszlibyśmy do wniosku, że nie wiadomo, jak to się przekłada na przychodzenie na pasterkę. […] Zapewne duży sens ma stwierdzenie, że Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta. Rzeczywiście w święta wielokrotnie spotykamy się w gronie rodzinnym, niejednokrotnie wybaczamy sobie różne krzywdy, tworzymy wspólnotę rodzinną przesiąkniętą miłością. 

Jednak wszystkie te powody nie wyjaśniają, dlaczego trzeba przyjść do Kościoła, szczególnie na Pasterkę, nie do końca wyjaśniają, dlaczego tak dużo ludzi się spowiada przed świętami. Te wszystkie powody można co najwyżej sprowadzić do tradycji. Ostatnio coraz częściej święta Bożego Narodzenia łączy się po prostu z tradycją. […] Zatem może przyjście do Kościoła i spowiedź, to też tylko tradycja, może nie liczy się to, co ważnego przeżywamy, lecz liczy się to, czy zachowujemy tradycję czy nie. 

Człowiek, który tylko zachowuje tradycję, zwraca uwagę na rzeczy zewnętrzne – piękny wystrój mieszkania, sklepu, piękne i drogie prezenty, potrawy na stole wigilijnym. Ważniejsze jest dla niego symboliczne przełamanie opłatkiem, niż złożenie szczerych życzeń, takich od serca. Dla niektórych ważniejsze jest przyjście do konfesjonału niż chęć nawrócenia. Oczywiście, że z tym ostatnim nie chcę przesadzać i kogokolwiek obrażać, ale czasami naprawdę można do takich wniosków dojść. 

Jednak wierzę, że wśród nas jest wiele osób (mam nadzieję, że wszyscy), którzy inaczej podchodzą do sprawy Bożego Narodzenia, dla których tradycja jest ważna, ale jest tylko dodatkiem do tego najważniejszego, dla których przełamanie się opłatkiem jest okazją, do złożenia szczerych życzeń, dla których wieczerza wigilijna jest możliwością pogodzenia się całej rodziny, dla których spowiedź, rozgrzeszenie i Komunia święta są na tyle ważne, że są gotowi z dnia na dzień zmienić swoje postępowanie, nawrócić się. 

Może jednak warto poszukać głębszej odpowiedzi na to pytanie: Co tak naprawdę ważnego dzisiaj świętujemy.? Dlaczego Boże Narodzenie jest tak radosne, tak świąteczne?.. Niby proste: Bóg się narodził. Ale przecież samo w sobie narodzenie Boga nie wiele by nam dało, szczególnie, że można mieć wątpliwości na ile Bóg może się narodzić, skoro jest wieczny. Warto sobie uświadomić słowa świętego Pawła, który mówi, że gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, to nasza wiara byłaby daremna. Dlatego pierwszym i najważniejszym wyjaśnieniem sensu naszego dzisiejszego świętowania jest tajemnica paschalna – zmartwychwstanie Chrystusa. Jezus przyszedł na ziemię, aby móc umrzeć na krzyżu, zmartwychwstać i przez to nas wszystkich odkupić, aby każdy z nas mógł być zbawiony. […]

Chrystus w dzisiejszej liturgii przedstawiony jest jako światło, które rozświetla mroki grzechu. Żeby dokładniej zrozumieć te słowa warto zastanowić się na ile ważne i potrzebne jest światło w życiu człowieka. Bez światła nie moglibyśmy funkcjonować, byłaby całkowita ciemność, wielki mróz, brakowałoby tlenu i życia. Podobnie jak ciału człowieka potrzebne jest światło, tak duszy ludzkiej potrzebny jest Chrystus. To on pozwala nam żyć, funkcjonować, dostrzegać zło i dobro wokół nas. Czasami przybliżając się do światła możemy dostrzec to, co bez światła jest niedostrzegalne. Gdy spojrzymy na jasne światło wpadające do ciemnego pokoju możemy dostrzec drobiny kurzu unoszącego się w powietrzu. Podobnie zbliżenie się do światłości Chrystusa pomaga nam dostrzec jak wiele brakuje nam jeszcze do świętości, do doskonałości i do bycia człowiekiem w pełni gotowym na spotkanie z Chrystusem. Czasami nie zbliżając się do światła mamy wrażenie, że coś jest czyste, a przynajmniej nie bardzo brudne. Jednak zdarza się, że możemy doświadczyć jak bardzo się mylimy. Ostatnio jadąc samochodem między blokami w cieniu widziałem, że moja szyba nie jest do końca czysta, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Jednak, gdy w szybę zaświeciło jasne słońce, okazało się, że brudy są tak duże i tak przeszkadzające w obserwacji drogi, że nie dałoby się jechać. Podobnie jest w życiu duchowym. Jeśli na swoje życie spojrzymy z pewnego dystansu, to wydaje się nam, że jest wszystko w porządku. Dopiero właściwe odniesienie się do Światła – do Chrystusa, pomaga nam dostrzec nasze grzechy. Dlatego właśnie święci ludzie uważają się za wielkich grzeszników, a człowiek, który nie naprzykrza się Bogu przychodzi do konfesjonału i próbuje udowodnić (nie wiedzieć po co), że jest bez grzechu. […]

W momencie przyjścia Chrystusa na ziemię zaczęły się dziać rzeczy, które przekraczają ludzki umysł. Wyraźnie podkreśla to kolęda „Bóg się rodzi”. Mamy w niej wymienione wiele rzeczy z natury przeciwstawnych sobie. Bóg, który jest niestworzony, a rodzi się. Coś mocnego, a jednak obawia się. Pan i król, a nie ma ubrania, ogień krzepnie, blask ciemnieje, nieskończony a ma granice. Trzeba jednak sobie zdawać sprawę, że tak jak w narodzinach Chrystusa nastąpiła niezrozumiała do ludzkiego umysłu wymiana między Bogiem i człowiekiem, tak podobna wymiana następuje w trakcie każdej Mszy św. W sposób po ludzku nie zrozumiały chleb i wino są przemieniane w Ciało i Krew Chrystusa. Chociaż w dzisiejsze święto dzieją się cuda (nawet według legend zwierzęta mówią ludzkim głosem), to także wielkie cuda dzieją się w trakcie każdej Mszy św. na ołtarzu. Boże Narodzenie nie miałoby znaczenia, gdyby nie ofiara Chrystusa na Krzyżu i Jego zmartwychwstanie. Przez cały rok oczekujemy na cuda Bożego Narodzenia, podczas, gdy codziennie TU – na ołtarzu dokonują się cuda – uobecnienie ofiary Chrystusa. Symbolem świąt jest choinka, a tutaj jest Krzyż Chrystusa – drzewo życia, sporo ważniejsze od jakiegokolwiek innego drzewa. Na choinkach, na stołach jest wiele światełek, świec, a tutaj jest światło, które rozświetla wszystkie mroki, także naszego grzechu. 

W wieczór wigilijny w ramach jednej rodziny zasiadamy przy wspólnym stole, a tu co dzień łączymy się przy ołtarzu jako jedna wielka rodzina Kościoła. Uczestniczymy w nie byle jakiej wieczerzy, lecz w uczcie niebiańskiej. W wigilię dzielimy się opłatkiem, a tutaj przynosimy do ołtarza chleb, który tak samo wygląda, ale służy do nieporównywalnie ważniejszej czynności. W święta obdarowujemy się prezentami, a tutaj jest dar, od którego nikt nie może dać lepszego. Eucharystia jest największym darem, który ludzie dostali, i to nie od zwykłego człowieka, lecz od Boga. Na stole wigilijnym jest wiele pokarmów i napojów, a tutaj jest to co najlepsze – chleb aniołów – Ciało i Krew Chrystusa. Jezus mówi – „kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. Tylko poprzez tę ucztę – ucztę eucharystyczną możemy mieć udział w radości wiecznej, nie tylko takiej, którą przeżywamy raz do roku. Tylko poprzez sakramenty – Eucharystii, pokuty i inne – Bóg obdarowuje nas potrzebnymi łaskami. 

Moi drodzy, tak często chcemy, aby Bóg błogosławił w naszym życiu, aby obdarzał nas łaskami, szczęściem, zdrowiem. Niby bardzo nam zależy na błogosławieństwie Bożym, a jakże rzadko korzystamy z najlepszego źródła Bożej łaski. Sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski Bożej. Jeśli chcemy uzyskać tą łaskę, to musimy (i to nie wystarczą same chęci), korzystać regularnie z sakramentów. Przecież Bóg przede wszystkim i prawie wyłącznie obdarza łaskami poprzez sakramenty. Jeśli nie robimy nic, aby uzyskać te łaski, jeśli zamykamy się na działanie Boże, to nie miejmy pretensji do Boga, że nas nie wysłuchuje. Co więcej, nie wystarczy raz albo dwa razy do roku się wyspowiadać. Tylko wytrwałość, cierpliwość i regularność mogą pomóc nam przyjąć łaski Boże. Tylko wtedy nasza modlitwa jest skuteczna, tylko wtedy możemy przygotować nasze serca na przyjęcie woli Bożej. 

Moi drodzy. nie musimy szukać i oczekiwać kolejnych świąt, gdyż tu w kościele codziennie jest święto – wielka uroczystość, na którą wszyscy jesteśmy zaproszeni. Wystarczy tylko przyjąć zaproszenie, wystarczy tylko chcieć. Bóg chce nas obdarowywać łaskami, a my mamy być po prostu gotowi te dary przyjąć. Nie jest to chyba duże wymaganie. Gdyby do naszych domów miał przybyć ważny gość i wręczyć nam piękny prezent, na pewno posprzątalibyśmy dom, na pewno poświęcilibyśmy wiele czasu, może pieniędzy, a tu nie trzeba nawet tak dużo. Jeśli naprawdę nam zależy na spotkaniu z Chrystusem[…], wystarczy chcieć, zrobić krok w Jego stronę, uznać swoją słabość, wyznać grzechy. […] Jeżeli tak będziemy żyli, to z nadzieją możemy oczekiwać radości, którą osiągniemy w niebie. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz