Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

wtorek, 16 sierpnia 2011

Kurs Jan

Pisząc o jakichkolwiek kursach SNE nie można za dużo opowiadać. Wszak nie byłoby dobrze, gdyby komuś zdradzić szczegóły kursu. Ważne, by człowiek mógł sam pojechać i dobrze przeżyć rekolekcje. Ważnym aspektem może być tu jakieś zaskoczenie oraz bogactwo treści.

Kurs Jan, to kurs bycia uczniem Jezusa. Wydawać by się mogło, że w sumie każdy człowiek wierzący (a nawet tylko tak mówiący o sobie) jest uczniem Jezusa. Wczytując się w Ewangelię można jednak zobaczyć, że nie zawsze tak jest. Są fragmenty Ewangelii, w których Jezus przemawiał do tłumów, w innych przemawiał do uczniów, a jeszcze w innych tylko do Apostołów. Przy czym każdy Apostoł także był wybrany spośród uczniów Jezusa. Zatem różne są poziomy relacji z Jezusem. Warto więc wiedzieć, kim się jest, i co o uczniostwie Jezusowym świadczy.

Mam wrażenie - w sumie już nie pierwszy raz - że Bóg na różnych rekolekcjach działa względem mnie inaczej niż na innych ludzi oraz inaczej, niż można by przewidywać patrząc na program rekolekcji.

Jakie wnioski wyciągnąłem? W sumie, to już od dawna jestem jednak uczniem Jezusa, tyle tylko, że trzeba było (a dokładniej trzeba będzie) jeszcze coś doszlifować i zwrócić uwagę na pewne aspekty.

O pewnych wnioskach pisałem w poprzednim poście - ale tak jak wspomniałem - to wynikało z pewnej informacji przekazanej między zdaniami.

Kolejne wnioski - trochę na podstawie rozmów z jednym z księży - Bóg przygotowuje mnie do różnych zadań, ale nie mówi konkretnie, co ode mnie chce. Jednakże różne sytuacje, w których mnie stawia, różne zadania, różne rozmowy, przekonują mnie, że tak mam właśnie działać.

Znowu miałem rozmowę z osobą, co do której od początku czułem, że powinienem z nią pogadać - na którą Bóg jakoś zwrócił mi uwagę. A to, że doszło do tej rozmowy wyniknęło z zupełnie niezależnych od nas powodów. I z tego, co wiem, dla tej osoby ta rozmowa okazała się bardzo ważna. 

Widać, że Bóg uczy mnie zaufania do swoich natchnień. Niewątpliwie dodaje to wiary w siebie i w to, co robię. Przez ten pryzmat łatwiej przekonywać innych do swoich przekonań i nie poddawać się w niepowodzeniach. Tym bardziej, że sprawa różnych przeciwności i niepowodzeń, to kolejny wniosek z kursu. One często muszą być. Jezus chce nas oczyszczać. A czym ważniejsza misja do wypełnienia, tym więcej do oczyszczania, a zatem życie z większą ilością przeszkód. Nie ma co się załamywać, tylko starać się być najlepszym możliwym uczniem Jezusa. A tego, jak żyć, uczyć się od najlepszego Nauczyciela - Jezusa Chrystusa - ufając Mu i słuchając Jego słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz