Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

niedziela, 30 października 2011

(Nie) tylko dla kapłanów - homilia

Trzy lata temu w gazetce parafialnej pojawiła się homilia związana z uroczystością Wszystkich Świętych. Na tym blogu można ją znaleźć jako "Bardzo osobiste wspomnienie". Umieszczam tutaj homilię, którą prawdopodobnie wygłoszę dziś na Mszy św. Nigdy homilii sobie nie piszę i głoszę z głowy, więc trudno powiedzieć, co ostatecznie zostanie wygłoszone. Na wszelki wypadek wyjaśniam, że w naszej parafii jest liturgia z 31. niedzieli zwykłej, a nie z uroczystości poświęcenia kościoła.

Wczytując się w dzisiejszą liturgię słowa, można by dojść do wniosku, że nie powinienem głosić homilii na Mszy świętej z ludem. Powinienem spotkać się z braćmi w kapłaństwie i po prostu mocno wyartykułować treści z pierwszego czytania i Ewangelii. Krytyka kapłanów i ludzi stojących na czele wierzących jest w dzisiejszej liturgii tak mocna, że wypadałoby się schować za szafę i w ciszy własnego serca przemyśleć swoje postępowanie. Oczywiście są trochę inne czasy i pewno dzisiejsze treści można by przełożyć na przykłady innych negatywnych zachowań osób duchownych, ale myślę, że jest wielu księży, którzy nie chcieli by słuchać dzisiejszych czytań. Inna rzecz jest taka, że boję się, iż owi duchowni mogą sobie nie zdawać sprawę, że to o nich mowa. Człowiek, który sam się wywyższa, często nie zauważa, że ma problem i zasługuje na poniżenie.

Te słowa nawiązujące do poniżenia, a znajdujące się na końcu dzisiejszej Ewangelii, mówią o pokorze. Warto sobie wyjaśnić, że bycie pokornym wcale nie oznacza bycia człowieka, który daje się wszystkim poniżać, który nie ma swojego zdania i w ogóle powinien przepraszać, że żyje. Pokora, to nie jest bezsensowne udawanie, że jest się małym, ale stawanie w prawdzie oraz gotowość służby i stawania się małym w oczach świata. Człowiek pokorny to ten, który zna swoją godność, ale zna także prawdę o sobie – że wprawdzie przed Bogiem wydaje się niemalże prochem, to jednak w oczach Boga jest wielki gdy żyje „na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,28). 

Znając treści Pisma Świętego, można stwierdzić, że taką pokorą najwyraźniej wyróżniał się święty Paweł. Mówiąc o niekoniecznie właściwym podejściu osób duchownych do realizacji Bożego powołania, trzeba także spojrzeć na postać tegoż Apostoła Narodów. Dzisiejsza liturgia przedstawia fragment Listu do Tesaloniczan. Wprawdzie wydawać by się mogło, że słowa Pawła są pewnego rodzaju chwaleniem się, to jednak są formą dziękczynienia, chwalenia Boga i prośby o miłość. Wspominana pokora świętego Pawła przekonuje mnie, że słowa z dzisiejszego drugiego czytania odzwierciedlają prawdę. Apostoł narodów jawi się „jak matka troskliwe opiekująca się swoimi dziećmi”. Jego postawa pełna jest życzliwości, poświęcenia oraz pragnienia, by nie być ciężarem. Niewątpliwie postawa autora tegoż czytania jest przykładem do naśladowania dla każdego Apostoła – każdego, kto jest kapłanem i ojcem duchowym dla wiernych. 

Konfrontując ze sobą drugie czytanie z pozostałą częścią liturgii słowa, każdy duchowny powinien zrobić solidny rachunek sumienia, do kogo mu bliżej. Te wszystkie fragmenty Pisma Świętego są naprawdę dobrym punktem wyjścia do refleksji w trakcie rekolekcji kapłańskich, a inni teoretycznie nie muszą tego słuchać. Dlatego na wstępie tej homilii dałem do zrozumienia, że w ogóle nie powinienem głosić dziś homilii świeckim. Prawda jest jednak taka, że według Prawa Kanonicznego mam obowiązek wygłosić dziś homilię. Ale nie tylko robię to z obowiązku. I jest ku temu kilka powodów. Pierwszym może być kwestia powszechnego kapłaństwa. Każdy z nas uczestniczy w Chrystusowym kapłaństwie na mocy sakramentu Chrztu świętego i teoretycznie może być adresatem dzisiejszej liturgii słowa – tak krytyki niewłaściwych postaw, jak i pochwały postawy podobnej do świętego Pawła. 

Drugi argument wynika bezpośrednio z samej liturgii. Jezus mówi: „Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą”. W tym samym momencie, gdy Jezus tak krytykuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nakazuje ich słuchać. To Bóg powołuje ludzi na odpowiednie urzędy i stawia na czele ludzi. I chociaż ma świadomość, że nieraz sprzeniewierzają się swojemu powołaniu, nadal nimi kieruje i poprzez posłuszeństwo im prowadzi wiernych do świętości. Tym bardziej, że św. Paweł pisze: „przyjęliście słowo Boże usłyszane od nas […] nie jako słowo ludzkie, ale jak jest naprawdę, jako słowo Boga, który działa w was wierzących”. To są bardzo ważne i dużo mówiące słowa. To Bóg mówi przez swoich kapłanów, a nam pozostaje to przyjąć. 

Z tego argumentu wynika także i trzeci: Warto zauważyć, że już w starożytnych czasach byli różni duchowni i nie można przekreślać, nawet najgorszych w naszych oczach, a raczej wspierać, motywować i przede wszystkim za nich modlić. Oni są wybrani przez Boga i niezależnie, jak bardzo się sprzeniewierzyli swojemu powołaniu, Bóg nadal może czynić przez nich wielkie rzeczy i prowadzić nas do siebie. A nam pozostaje nie wywyższać się nad innych, lecz z pokorą przyjmować tę trudną nieraz prawdę i prosić Boga, by przemienił swoje sługi i dał im, także mi, gorliwość podobną do tej, którą miał św. Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz