Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

niedziela, 23 października 2011

Homilia z 26.10.2008.

Dziś w naszej parafii, jak w prawie każdą niedzielę, poprzez chrzest kilkoro dzieci zostanie włączonych do wspólnoty Kościoła. To, na jakich ludzi wyrosną, w dużej mierze zależy od ich rodziców. Różne są podejścia do wychowywania dzieci. Dosyć popularnym, niestety, jest wychowanie bezstresowe. Często jednak prowadzi ono do rozpuszczenia dzieci, co zazwyczaj obraca się przeciwko rodzicom i ogólnie całemu społeczeństwu, a także samym niewłaściwie wychowanym osobom. Inny zły sposób wychowania wykorzystuje dotkliwe kary cielesne w momentach, gdy rodzice nie radzą sobie z dzieckiem. Taka postawa również nie wpływa dobrze na młodego człowieka, gdyż często prowadzi do agresji. Efektem złego wychowania może być nieukształtowanie odpowiedniego korzystania z wolności przez dziecko. Albo dzieci nie bardzo wiedzą, że są jakieś zakazy i nie wszystko człowiekowi wolno, albo nie są w stanie podejmować dobrych decyzji, bo wszystko w dzieciństwie robiły tylko ze strachu przed rodzicami. 

Podobne problemy, jak w przypadku ogólnego wychowania, mogą wystąpić w wychowaniu do wiary. Trzeba mieć świadomość, że do zbawienia oprócz chrztu potrzebna jest także wiara człowieka, którą dzieciom wpoić powinni rodzice. Mają oni za zadanie chociażby nauczyć swoje dziecko modlitwy, a także regularności w chodzeniu do kościoła. Nie można zapominać, że trudno o lepszą naukę, niż dobry przykład i praktykowanie wiary. Rodzice winni także pomóc dzieciom poznać Boga. I tak jak ma to miejsce w ogólnym wychowaniu, tak potrzeba to zrobić dojrzale. Zdarza się, że mama mówi do synka - „uważaj, bo jak będziesz się źle zachowywał, to Bozia cię ukarze”. Takie stawianie sprawy może niestety narobić wielu szkód. Po pierwsze kolejny raz wychowujemy dziecko w nastawieniu ciągłego strachu przed Bogiem, a po drugie - i co chyba w tym wszystkim jest najważniejsze - przedstawiamy mylny, potrafiący nieraz przez wiele lat, albo pokoleń pokutować, obraz Boga. 

Wielu ludzi, niestety, ma właśnie wpojoną niewłaściwą wizję Boga - surowego sędziego, który tylko czyha na nasz grzech, aby nas ukarać. Tak daleko jest to wyobrażenie zakorzenione w naszym myśleniu, że nawet w jednej z tradycyjnych pieśni maryjnych śpiewamy „a kiedy Pan Bóg rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze”. Ktoś, kto powiela te słowa i ten punkt widzenia, najwyraźniej nigdy Boga nie doświadczył. To jest myślenie zakorzenione w Starym Testamencie - słyszymy to także w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Pan Bóg zapowiada swój gniew i wyniszczenie mieczem grzeszników. Jednakże chociaż są to słowa z Biblii, to nie znaczy, że dokładnie taki jest Bóg. Trzeba pamiętać, że Prawo Mojżeszowe było spisywane, gdy w tamtej części świata obowiązywał bardo surowy Kodeks Hammurabiego i pod tym kątem biblijne „oko za oko, ząb za ząb” było bardzo uczciwym na tamte czasy prawem. Boga rozumiano jako bardzo sprawiedliwego, który odpłaca tak, jak Go skrzywdzono. Wymienione w pierwszym czytaniu przykazania wchodziły w kanon przymierza zawartego pomiędzy Bogiem i ludźmi. Izraelici zgodzili się wypełniać przykazania w zamian za obietnicę opieki Bożej. Miały być one dla ludzi drogowskazami - jak zgodnie dojść do Ziemi Obiecanej i jak żyć, aby ponownie nie dostać się do niewoli. Za zerwanie przymierza poprzez ciężki grzech groziła śmierć. Każdy Izraelita był tego świadomy i dlatego robił wszystko, aby na karę nie zasłużyć. Niestety, wielokrotnie odchodził od Boga i dlatego naród Izraelski często dostawał się do niewoli. 

Dlaczego zatem przedstawiony w Biblii obraz Boga - surowego sędziego, pałającego gniewem, jest mylny? Nie możemy zapominać, że jesteśmy chrześcijanami. Wierzymy w tego samego Boga, co Izraelici, ale to słowa Jezusa najbardziej pokazują nam Boga. Jezus powiedział do Filipa: „kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14,9). Zatem patrząc na Jezusa, możemy zobaczyć zupełnie inny obraz Boga. Chociaż w Ewangelii jest scena wypędzania kupców ze świątyni - jako obraz gorliwości Jezusa o to, co należy do Boga - to miłość jest prawdziwym obliczem naszego Stwórcy. Ten sam Chrystus, chociaż mówił, że nie przyszedł zmienić Prawo, każe inaczej na pewne sprawy patrzeć. Nie chodzi Bogu o ścisłe wypełniania prawa, lecz o miłość, z jaką te i inne prawa wypełniamy. 

Dosyć dobrym dopowiedzeniem do tego, jak należy patrzeć na Boga, są słowa św. Pawła z drugiego czytania. Bóg żywy i prawdziwy, to ten, który z miłości dla nas posłał swojego Syna i pozwolił, aby poprzez śmierć i zmartwychwstanie ochronić nas od Bożego gniewu. Należy tutaj dopowiedzieć, że św. Paweł poprzez Boży gniew nie rozumiał nienawiści, czy też pragnienia zemsty, ale ponoszenie przez człowieka konsekwencji swoich grzechów, by mu uświadomić potrzebę zbliżenia się do Boga. 

Moi drodzy! Pan Bóg nie jest surowym sędzią, który chce nas pokarać za nasze grzechy. To my sami wystawiamy się na ataki szatana poprzez grzeszne odrzucenie Boga. Bóg jest miłością. On nas kocha tak bardzo, że poświęcił dla nas życie swojego Syna. My jednak, aby zbliżyć się do Boga musimy także żyć miłością. I to nie miłością małą, ale miłością największą z możliwych, na ile serce, dusza i umysł pozwalają. Tą miłością mamy także dzielić się z naszymi bliźnimi. Taki obraz Boga, - kochającego Stworzyciela powinni przekazywać rodzice dzieciom, sami jednocześnie czerpiąc z tego wzoru rodzicielstwa pełnego miłości. Dlatego też przykazania miłości są uznane, jako największe.

1 komentarz:

  1. Szukałam zdjęć z pogrzebu Moniki. I jakoś trafiłam do Księdza. Podobno nie ma przypadków. Przypadkiem nie było także że do mojego serca spłynęło kilka dobrych słów, napisanych przez Księdza. Być może mijaliśmy się gdzieś na PJ, być może się nawet znamy. Przypadki tyko w gramatyce..:) Dziękuję;)

    ewusia25@o2.pl

    OdpowiedzUsuń