Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

czwartek, 29 maja 2014

Uzdrowienie i uwolnienie jako proces

Często w rozmowach z ludźmi pojawia się ich wątpliwość co do skuteczności działania Boga. Dotyczy to różnych modlitw, a także nabożeństw, o uwolnienie i uzdrowienie. Wiele osób nie widzi efektów modlitw. A jeśli nawet są one zauważalne, to bywają chwilowe. Często też jest tak, że Jezus przychodzi z łaską uzdrowienia lub uwolnienia. Ale jeszcze wiele spraw i ran pozostaje w człowieku. Dlaczego tak się dzieje?

Bardzo kluczowym zdaniem w Ewangelii, dotyczącym uwolnienia jest "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,32). Niewątpliwie w tym zdaniu jest duża część odpowiedzi, jak doświadczyć wolności (w różnym sensie - także wolności od choroby). Śp. o. Rufus Pereira mówił kiedyś, że, aby uzdrowić kogoś, trzeba dokładnie poznać prawdę o przyczynach choroby. Zazwyczaj gdzieś jest jakiś korzeń zła, którego owocem jest choroba (bądź zniewolenie). I o. Rufus mówił, że jeśli znajdzie się przyczynę choroby, to wszelką chorobę można uzdrowić. Z drugiej strony niemalże nie da się uzdrowić choroby, nie znając jej przyczyny. Oczywiście piszę tu "niemalże", bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Ale dla nas po ludzku potrzebna jest prawda o wszelkich przyczynach naszych problemów. Gdy znajdziemy te przyczyny, przebaczymy winowajcom (i często sobie, nieraz w pewnym sensie i Bogu), i oddamy to pod panowanie i działanie Jezusa, mamy dużą szansę na uzdrowienie.

Ale pojawia się pytanie, czemu często to nie wystarcza do uzdrowienia? Przyjrzyjmy się dłuższej wersji cytowanego przeze mnie fragmentu Ewangelii wg św. Jana: "Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli." (J 8,31-32). Widzimy tu pewne dodatkowe warunki potrzebne do poznania prawda, która to prowadzi do wolności. Trwać w nauce Jezusa. Trwać - tzn. w sposób trwały - stale. Aby trwać w nauce, to trzeba ją poznawać i ją wcielać w życie. A także mamy stawać się prawdziwymi uczniami Jezusa. Prawdziwy uczeń Jezusa, to nie tylko ten, kto słucha słów Nauczyciela, ale wciela je w życie. Głównym zadaniem ucznia Jezusa jest głoszenie Ewangelii: "Idźcie na cały świat i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów". Można powiedzieć, że prawdziwym uczniem Jezusa jest ten, który następnego ucznia do Jezusa przyprowadzi. 

Nie da się ukryć, że takie warunki do poznawania prawdy i wolności, są trudniejsze niż "tylko" (lub "aż") szukanie prawdy. Ale należy stąd wyciągnąć wniosek, że mamy trwać w nauce Jezusa i głosić jego Ewangelię, potwierdzając Ją swoim świadectwem i przykładem życia, poprzez co pociągając innych ku Zbawicielowi. Tu ogromną pomocą, czy wręcz powinnością, jest zaangażowanie się w dzieła ewangelizacyjne Kościoła, najlepiej w jakiejś żywej ewangelizacyjnej wspólnocie.

Inną odpowiedź, pokazującą, że przyznanie się do prawdy nie musi od razu oznaczać całkowitej wolności i uzdrowienia, może dać zdanie z wczorajszej Ewangelii: "Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz /jeszcze/ znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy" (J 16,12-13a). Jezus wyjaśnia, że, na obecną chwilę, nie każdy człowiek jest w stanie poznać całej prawdy o sobie. Byśmy mogli sobie z tą prawdą nie poradzić. Ona czasami wręcz potrafi zabić. Bóg odsłania nam prawdę o sobie tylko w takim zakresie, w jakim możemy ją przyjąć i wykorzystać ku dobru. Ale Jezus mówi o doprowadzaniu do prawdy dzięki Duchowi Świętemu. Z tego zdania wynika ważna rola Ducha Świętego. A także widać potrzebę procesu. "Doprowadzić" oznacza czynność rozłożoną w czasie. Podsumowując ten ostatni cytat można stwierdzić, że Jezus z troski przesiąkniętej miłością względem nas, na razie nie wszystko nam pokazuje, ale daje nam Ducha Świętego, który będzie nas prowadził (i doprowadzi) do całej prawdy. Do prawdy, która da wyzwolenie (i uzdrowienie). Ale oczywiście trzeba się na tego Ducha Świętego stale otwierać. I znów z pomocą przychodzi żywa, modląca się i zaangażowana wspólnota.

A co jeśli i to nie pomoże? Być może, będąc uczniem Jezusa, otwierając się na Ducha Świętego i wzrastając we wspólnocie, nie zostaniesz uzdrowiony z tego, co początkowo chciałeś. Ale Bóg pokaże Ci prawdę o co Jemu naprawdę chodzi. Zapewne doświadczysz Jego miłości i pokoju w sercu. I stwierdzisz (odkryjesz prawdę), że uzdrowienie według Twoich planów nie jest takie istotne, bo to, co Ci Bóg dał jest sporo lepsze i wspanialsze niż to mogłeś sobie nawet wymarzyć.

Czy warto zatem starać się o uzdrowienie? Oczywiście, że tak. Jezus chce Cię naprawdę uzdrowić. I wierzę, że uzdrowi Cię także z tego, co jest Twoim głównym zranieniem/zniewoleniem. Ale sporo ważniejsze jest, że poznasz Prawdziwą Miłość, dla której warto żyć. Zatem nie bój się wejść na drogę, którą Ci Jezus wskazuje. Nie bój się ogłosić Go jedynym Zbawicielem i Panem. Nie bój się stawać Jego uczniem i czynić kolejnych Jego uczniów. Nie bój się otworzyć na Ducha Świętego i zaangażować się we wspólnocie. Bo "doskonała miłość usuwa lęk" (1J 4,18). Zaufaj Panu, a nie będziesz żałować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz