Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

niedziela, 3 kwietnia 2011

Rollercoster

Tytuł tego posta początkowo miał brzmieć "x*sin x". Pewno byłoby to sporo mniej zrozumiałe niż obecny tytuł. Chociaż być może byłoby to bardziej adekwatne.

Nasze życie przebiega falami. Są okresy dobre i złe. Jest czas ładowania akumulatorów, czy "tankowania naszej duszy", a także czas niemalże jechania na rezerwie w oczekiwaniu na kolejną dawkę Mocy z wysoka. Gdyby chcieć narysować wykres funkcji odzwierciedlającej nasze życie, to mielibyśmy pewną sinusoidę. Ileś w górę, ileś w dół. Tyle tylko, że funkcja sin x ma stałą amplitudę, co znaczy, że tak samo odchylamy się w jedną stronę, jak i w drugą - i tak systematycznie na zmianę.

Funkcja występująca w planowanym tytule posta jest "ciekawsza". To też pewnego rodzaju sinusoida, tylko amplituda coraz bardziej się zwiększa. A przez to zmiany są coraz gwałtowniejsze i bardziej wyraziste. W życiu duchowym często jest tak, że czym więcej dobrych rzeczy się dzieje wokół nas, tym bardziej szatan próbuje nas sprowadzić w przeciwną stronę. My duchowo wzrastamy, ale i trudności się zwiększają. Doświadczenie słabości i swej nędzy duchowej w tych momentach jednak otwiera nas na Bożą łaskę. Św. Paweł pisał: "Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficie rozlała się łaska" (Rz 5,20). I tak właśnie się dzieje. Okresy wielkich spraw przeplatają się ze świadomością tej duchowej nędzy, z której tylko Bóg może wyrwać. I często to jest tak, że właśnie doświadczenie bliskości dna pomaga wybić ku ogromnej, coraz to większej, łasce, o ile nie uwierzy się szatanowi, który ciągnie nas w tych momentach ku rozpaczy. 

Tak właśnie ostatnio jest ze mną. Wiele dobrych rzeczy się dzieje - i to chyba coraz większych, ale pomiędzy tym jest wiele trudności - tak duchowych, jak i fizycznych. I dlatego nie wiem nieraz, co pisać, by nie być uznanym za pysznego chwalipiętę, albo człowieka, który próbuje w czytelnikach wzbudzić litość przez problemy, których doświadcza. Kiedy się nad tym wszystkim zastanawiam, przychodzą mi na myśl takie słowa:

"Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." (Rz 8,35.37-39)

Życie otwarte na Boga staje się jak jazda kolejką górską - można wiele pięknych chwil doświadczyć, tylko nie można wystraszyć się trudnych momentów. I tego każdemu życzę.

5 komentarzy:

  1. Problem w tym, że funkcja xsinx nie posiada asymptoty. A w życiu duchowym przydałoby się jednak do czegoś (do Kogoś) dążyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. O... ktoś z czytających mojego bloga wie, o czym mowa :D. Owszem... tak podchodząc do tematu, mamy problem. Chodziło mi raczej o pewne zmiany w doświadczeniach dotykających człowieka na drodze do Boga. A niekoniecznie to, w jakim ogólnie jesteśmy miejscu. Może lepsza byłaby funkcja x+ sin x, która jednak dąży do nieskończoności, albo - jeśli chcemy używać przywoływanej funkcji xsinx (dla podkreślenia tych coraz większych zmian) - dodać jakąś inną funkcję, by jednak w pełnym kanale w sumie wzrastały do nieskończoności - np. 2x + xsinx. Jest ona ograniczona dwoma funkcjami - x oraz 3x. Czekam na jakieś inne propozycje. Wprawdzie ten blog nie jest z założenia matematyczny, to chętnie przypomnę sobie analizę matematyczną, którą kiedyś lubiłem, ale od kilkunastu lat nie ma zbytniego kontaktu z nią.

    OdpowiedzUsuń
  3. i w ten sposób post ten i komentarze zupełnie mnie pogrążyły... mogę tylko napisać asd < 0

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, no świetne porównania. Teraz się zastanawiam jakim wykresem mogłabym zabłysnąć... I tu pojawia się nie tyle matematyczna luka wiedzowa, co brak adekwatnego wykresu. Więc na początek hiperbola. Z dna się podnosimu by wdrapać się na szczyt. I potem opaść z hukiem. Potem długo nic. Bo ten wykres jakoś tak gwałtownie się kończy. Ale ja się nie kończę, przynajmniej nie chcę się kończyć. Jest jeszcze parabola, czyli jakby dwa wykresy ułożone po przeciwległej stronie. Taki jeden na plus, drugi na minus. Tylko, że one się nie łaczą ze sobą. I to byłoby nawet wygodne. Tylko jak tu być cały czas na plusie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... Jak widać - nie tak łatwo opisać życie człowieka za przykładem wzorów i funkcji matematycznych. Ale to wynika chociażby z nieograniczoności Boga. Nie da się Go ogarnąć naszym umysłem, czy nawet najlepszymi wyliczeniami matematycznymi. Bóg jest nieskończony i liczba sposób prowadzenia człowieka jest też nieskończona. Każdy z nas ma swoją drogę, która może przypominać jakąś funkcję. Ważne jednak, by kroczyć drogą, która jednak dąży do plus nieskończoności.

    OdpowiedzUsuń