Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

piątek, 10 grudnia 2010

Wezwany do tablicy... :D

No cóż... Jak się czegoś podjąłem, to trzeba ciągnąć. Kolejny raz zostałem "wezwany do tablicy", aby coś napisać. Dziś tak się złożyło, że mniej odwiedzin w wizycie duszpasterskiej, więc mogę coś napisać.

Rzadko piszę coś o ilościach odwiedzanych stron. Ale muszę podkreślić swoją radość z przekroczenia liczby 2000 na liczniku odwiedzin. 

Oczywiście - nie byłbym sobą, gdybym tylko na tej informacji pozostał. Tym bardziej, że naprawdę sporo się wokół mnie dzieje. Może nawet zbyt dużo. A może takich spraw, które być może nie budują czytelników. Hmm... A może właśnie czytelnicy zbudowani byliby świadomością, że księdzu też nieraz ciężko - kto to wie? Powiem w skrócie, że spore jest moje przemęczenie, co się niestety przekłada na relacje z niektórymi osobami. Mogę być odbierany jako osoba, której wszystko się nie podoba. To nie jest ogólna prawda. Ale rzeczywiście przy moim zmęczeniu nieraz ktoś mógłby poczuć się dotknięty moją postawą, bądź wypowiedzią. Tym bardziej, że moje problemy, to nie tylko zmęczenie. Prawda jest taka, że wielokrotnie problemami kapłana niejako są problemy jego podopiecznych. Niby powinno się zdystansować od problemów innych osób, ale nie zawsze się da. Szczególnie, gdy ma się świadomość, że się nie potrafi pomóc. I taka sytuacja także ma miejsce w ostatnim czasie. Najgorzej, że nie zawsze wiadomo, jak Bóg chce tę sprawę prowadzić.

Może już nie będę narzekał. Nieraz stwierdzam po francusku "C'est la vie". Ale prawda też jest taka, że jakieś dobre rzeczy pomiędzy niedobrymi też się zdarzają. Nieraz po kolędzie uda mi się kogoś zmobilizować do zaufania Bogu, a nieraz do np. wstąpienia do naszej wspólnoty. To oczywiście wielka radość. Bo mimo dużego zmęczenia, jakieś drobne owoce widać, a także sporo innych ziaren zostaje zasianych.

Na koniec jeszcze... Albo może nie.. zostawmy sobie inne myśli na inny czas i inny post. Jak się wszystko napisze, co się wie, to potem nie będzie już co pisać :). 

Zatem... do poczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz