Blog przeniesiony

Informuję, że od listopada 2014 niniejszy blog jest prowadzony na nowej stronie xjacek.bartymeusz.pl

piątek, 11 lutego 2011

Bodziec

Pytanie retoryczne: "Jak sprawić, by po długim czasie pojawił się kolejny post na moim blogu?". Podpowiem: odpowiedź w temacie posta. Może to wynika z mojej próżności i chciałbym wiedzieć, że komuś na tym zależy... 

To, że nie pojawiały się posty przez ponad miesiąc w dużej mierze jest jednak konsekwencją chodzenia po kolędzie. Ogłaszam wszem i wobec, że wizyta duszpasterska w naszej parafii w ostatnich dniach się zakończyła. Czy to znaczy, że będę więcej pisał? Nie wiem... powiem szczerze, że nawet wątpię. Tzn. może pojawi się coś częściej niż raz na 5 tygodni, ale kto wie... To, że skończyła się kolęda, wcale nie oznacza, że cierpię na brak zajęć. Iluś ludzi czekało na ten moment w moim życiu. I powiem szczerze, że w ostatnich dniach przestaję ogarniać terminy na kiedy z kim mogę się umówić, a ostatnio nawet - głównie z powodu zmęczenia, a także nie dogrania terminów - musiałem komuś odmówić spotkania. Nie mówiąc o spotkaniach, na które dopiero mamy się umówić z ludźmi, bo obecnie nie jestem w stanie. Żeby było jasne - bywają ważne spotkania, których się nie spodziewałem, (bo np. miałem wtedy inne plany), a które dochodzą do skutku (bo tamte inne plany zostały nie przeze mnie zmienione). Przypadek? Oj, nie... Po prostu zapewne to Bóg czuwa nad grafikiem moich zajęć i spotkań.

Tak to jest, że zazwyczaj nie wiem co pisać. Myśli mi dużo przychodzi do głowy i pewno gdyby to spisać, to wielu by się zadziwiło, jak ten Bóg działa. Tyle tylko, że nie zawsze da się to spisać. I jest ku temu kilka powodów. Niektóre doświadczenia działania Boga są bardzo moje i obawiam się, że ktoś mógłby poczuć, że piszę to pyszniąc się. Ktoś inny mógłby zazdrościć - a to też niekoniecznie musi być dobre. Chociaż często świadectwo człowieka może właśnie spowodować zazdrość, ale może też pociągnąć innych do Boga, z nastawieniem - "jeśli on tak ma, to ja też (chyba) mogę". Ale tych spraw, które dotyczą bezpośrednio mnie (np. różnych proroctw mnie dotyczących, Słów, potwierdzeń) nie będę (przynajmniej na razie) opisywał.

Inny powód nie spisywania, tego co mi się w głowie pojawia, to fakt, że często takie myśli dotyczą konkretnych przypadków różnych osób. Wiedząc jednak, że przynajmniej dla części czytelników nie jestem anonimowy, osoby o których mógłbym pisać też mogą przestać być anonimowe. A to mogłoby podważyć podstawy dyskrecji, która jest ważna w tym, co robię.

Napiszę dziś króciutko o dwóch sprawach. Pierwsza - związana z tematem posta. Tak jak mi potrzebny jest bodziec do tego, by napisać coś na blogu, tak u wielu osób potrzeba solidnego bodźca, by coś ze sobą zrobić w życiu duchowym. Często to jest lęk lub strach. Nie jest to doskonała intencja powrotu do Boga. Jednak jeśli innych się nie wykorzystuje, albo nie ma tu odpowiedniej determinacji, to nieraz Bóg wykorzystuje taki sposób. Człowiek gdzieś w podświadomości sobie uświadamia, że warto wrócić do Boga, bo tylko w Nim nie ma lęku. Bo jak pisze św. Jan - "Bóg jest miłością" oraz "prawdziwa miłość usuwa lęk". 

Druga sprawa. Albo nie... Nie napiszę teraz. Narzekacie czasami, że za długie posty pisuję. A innym razem, że nie piszę w ogóle. Spróbuję niedługo opisać pewien mój wyjazd. Jakby co, przypomnijcie, że mam o tym napisać. A na razie pozdrawiam :D

7 komentarzy:

  1. hahahahahha.... jaki ten post "księdzowy" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale w znaczeniu, że taki w moim stylu? Czy po prostu "pachnie klechą"? ;) Bo nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe, w takim znaczeniu, że w księdza stylu :) a czy ten styl pachnie klechą, tego nie wiem, ja pracuję w szkole i ciągle mam katar ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego z okazji 3o urodzin!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakich urodzin? Ja nie mam dziś 30 urodzin. Ale dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. no to czekamy z nie cierpliwościa na kolejny post. ;0

    OdpowiedzUsuń